sobota, 2 lipca 2016


1.06.
Czerwiec jest niezwykle kuszący, zapowiada, że wszystko może się zdarzyć. 
A potem - jak zawsze.

2.06.
Gdyby to, co spotyka mnie ostatnio w pracy, miało miejsce dziesięć lat temu, byłabym załamana. Dzisiaj już nie. Idę dalej, robię to, co do mnie należy.

3.06.
Koncert the Cranberries z Zosią i Julką. Zespół jak zespół, pośpiewaliśmy trochę stare przeboje na super stadionie Arena pełnym ludzi, a tak naprawdę, to podobał mi się Lao Che.

4.06.
Znowu szykuję paczkę dla Jerzyka. Ale. Ale będą w niej przede wszystkim nasze rzeczy na wyjazd do Londynu i prezenty na jego urodziny. No i trochę kiełbasy.  I sera białego, bo tam nie ma dobrego. I parę czekolad.

5.06.
Zosia często rozmawia z Selini, to jest pierwsza dziewczyna Jerzyka, którą polubiła.

6.06.
Nic. Dzień bez refleksji.

7.06.
Spotkanie w Ministerstwie. Wszędzie zagubieni ludzie, niedopracowane narzędzia, ale zdarzają się też kompetencje. To dodaje odrobinę otuchy.

8.06.
Chciałabym coś mądrego napisać o czasie, ale wielu pisało o nim i nic nie wskórali. Nie da się tu wygrać, na tym odcinku. Jest jak okazja, nad którą zastanawiam się i nie mogę zdecydować czy biorę, czy nie, aż szansa przemija i tylko zostaje żal, że
żal, że co?

9.06.
Przygotowania do remontu w pracy. Wszystko na mojej głowie. 
Wszystko stoi na głowie.

10.06.
Bilety do Londynu. Kupowanie za pomocą Internetu jest proste i w swej prostocie przerażające.

11.06.
Byłyśmy na pokazach, gdzie występowali kuglarze i akrobaci. Zawsze patrzę na nich z szacunkiem. Zosi spodobało się zwłaszcza dwóch chłopaków na szczudłach, z którymi szybko zawarła znajomość i przeniosła się na chwilę na ich poziom (ze trze metry). Następne był koncert Maryli Rodowicz. Odśpiewałam, wraz z resztą publiczności, Sing sing, Małgośkę i Wsiąść do pociągu i pytam teraz: kto będzie po niej? Kto po Osieckiej? Kto za Przyborę? (niezastąpiony) Kto po Młynarskim?

12.06.
Mecz Polska-Irlandia Północna. Co to jest, że siedzę przed telewizorem i skaczę z radości po bramce Milika? Kiedy normalnie piłka nie interesuje mnie? A dzisiaj Kapustka i Kapustka! Wybieram Kapustkę.

13.06.
Byłam w pracy sama, moje dziewczyny na szkoleniu, młyn, urywające się telefony, wszystkie cztery, ale było fajnie!

14.06.
Zastanawiam się, czy referendum w GB nie odsłoni jakiejś strasznej tajemnicy naszych czasów. No, ale kto jak kto, oni są rozsądni.

15.06.
Tłumaczenie, dlaczego uważam, że pan od matematyki jeszcze nie dorósł, ale może kiedyś będzie świetnym nauczycielem. Że ma szansę na coś się przydać tym dzieciom, chociaż teraz pożerają go demony młodego, nazbyt surowo oceniającego uczniów (ludzi?) mężczyzny, który jednocześnie jest z pokolenia luzaków. Trudne.

16.06.
Mecz Polska-Niemcy. Był wspaniały, jestem już kibicem całym sercem. Przed meczem żal mi było bramkarzy, po kontuzji Szczęsnego media sugerowały, że żaden inny nie powstrzyma Niemców, a tu proszę – Fabiański bronił jak lew! No i piękna postawa Pazdana – był we właściwym czasie i miejscu, żeby nie dopuścić. Nie dopuścić! Udało się! Wybieram Fabiańskiego.

17.06.
Na moim osiedlu nie ma targu, jest za to daszek z owocami i warzywami. Rządzi pod nim pan, opanowany i spokojny, młody. I ma fajne niespodzianki, w kubku stoi na przykład przedwczorajszy, żółtawy pęczek koperku, a na mój dramatyczny jęk, pan flegmatycznie podchodzi do samochodu, wyjmuje wielki, soczysty pęk kopru i tłumaczy: Słońce mu nie służy, widzi pani...

18.06.
Urodziny. Wszystkim takich życzę. Moje dzieci.

19.06.
Biała gorączka Jacka Hugo-Badera jet książką z tych, od których trudno się oderwać. To wszystko w głowie się nie mieści.

20.06.
Często czuję się, jakby tuż obok domu stał minaret i regularnie nawoływał mnie muezin.

21.06.
Mecz Polska-Ukraina. Dobrze, że wygraliśmy.

22.06.
Azja próbuje szczekać, kiedy Zosia przyjeżdża rowerem i długo nie wchodzi na górę. Stoi z pretensjami przy drzwiach, kręci łebkiem w lewo i w prawo, nasłuchuje, napięta jak struna. Gdzie jest ta Zośka? Co tam się dzieje?

23.06.
Hamlet z Benedictem Cumberbatchem po raz drugi. Zauważam więcej, nowe refleksje, poruszenie.

24.06.
Czarny dzień dla Europy. Próbuję zrozumieć, ale to jest tak trudne, jak zrozumienie wyborów Polaków. 
I koniec roku szkolnego, Zosia ma świadectwo z czerwonym paskiem.

25.06.
Błaszczykoooowskiiiiiiiiiiiii!!!!!!
I Fabiańskiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!
Co za emocje, co za emocje!!

26.06.
Dyskusje wokół Brexitu, wałkowanie, roztrząsanie, zastanawianie się czy zmieniać plany. A oni najpierw obrażają, potem przepraszają, kompletnie skołowani (jak się mają kołujący?). Nic nie wiemy, nie można przewidzieć co będzie.
I jeszcze 32 stopnie, kolejny dzień.

27.06.
Pakowanie przed remontem, składanie segregatorów do kontenerów, brakuje kontenerów, do pudeł, brakuje pudeł, gdzie składować segregatory?

28.06.
Świat zwariował, reforma szkolnictwa, powrót szkół powszechnych, likwidacja gimnazjów, już w przyszłym roku? A kiedy czas na przemyślenie, albo żeby kogoś zapytać?

29.06.
Kolejna wizyta w szpitalu z Zosią, która czuje się tam już jak u siebie. To siedem lat. Badania, krążenie po piętrach, po korytarzach, a w Stambule w szpitalach szaleństwo, znowu zamach, czy dalej tak wstrząsający jak poprzednie?
Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał.

30.06.
Taki wspaniały mecz! Jaki piękny smutek...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz