piątek, 11 listopada 2016

1.
Le goût des merveilles – z polskim nie za bardzo tytułem Cudowny smak faworków – Tak, piękny.

2.
Baby są jakieś inne – dużo prawdy o mężczyznach, ale dość prosty. Niekoniecznie.

3.
Speed. Niebezpieczna prędkość – uwielbiam ten film.

4.
Pręgi – dobre kino bez litości.

5.
Gorąca linia – amerykańskie bla, bla, bla z Meg Ryan i Diane Keaton, szczyt narcyzmu, reżyserią zajęła się Keaton, czemu się dziwię?

6.
Pingwiny z Madagaskaru – słaby, zabawne dialogi, bo dubbing mamy jak zwykle znakomity.

7.
Wszystko za życie – wkurzał mnie od samego początku, poryw męskich tęsknot, egoizm, złote myśli godne piętnastoletnich pensjonarek, hipokryzja. I uznałabym go za wyłącznie kryzys wieku u Seana Penna, gdyby nie to, że jest oparty na faktach.
Piękne zdjęcia.

8.
Lodowy smok – świetny szwedzki film (dla dzieci), ze znakomitą muzyką, nie Disney, nie Marvel

9.
Kawa i papierosy – nie rozumiem na czym polega wspaniałość tego filmu. Bardzo chciałam się nim zachwycić, ponieważ wiele osób, które cenię, to zrobiło. Podoba mi się odcinek z Cate Blanchett. Mam takie podejrzenie, że Jarmusch sprawdzał, jak daleko może się posunąć.

10.
Bardzo poszukiwany człowiek – po stokroć tak. Wielki Philip Seymour Hoffman.

11.
Wielki Gatsby z 1974 – można dla Redforda i Mii Farrow.

12.
Lewiatan – rosyjska opowieść, ale zupełnie bez tego czegoś. Wątek uczuciowy niezrozumiały. Wódka puentuje wszystko. Ten film nawet nie jest ponury, jest nijaki. Jakim cudem konkurował z Idą?

13.
Sufrażystka – koniecznie. I piękna obsada.

14.
Kebab i horoskop – dziwny film, ale właśnie ta dziwność bardzo mi się podoba. I tempo i złote myśli.

15.
Sekrety i kłamstwa – takie filmy! Wspaniały, mądry i zagrany koncertowo.



wtorek, 1 listopada 2016


1.10.
Nie mogę pokonać przeziębienia. Zaczęłam pić na wzmocnienie napój rodem z Indii: wywar z korzenia imbiru (2 plasterki gotowane w niedużej ilości wody), pół łyżeczki kurkumy, łyżka miodu, odrobina pieprzu i sok z ćwiartki cytryny. Zobaczymy.

2.10.
W pracy, która jest moim hobby: jestem straszliwie zmęczona, ale wiem na pewno, że chcę tego –  jest jak powrót do korzeni.

3.10.
Czarny Protest – wszystkie w pracy ubrałyśmy się odpowiednio. Zosia pomaszerowała na czarno do szkoły. Nie trzeba się zastanawiać, co to da.

4.10.
Lublin nie mieści takiej liczby samochodów, jaka chce się po nim poruszać. Sytuacja patowa. Każdy musi trzymać kierownicę. Ja niestety też.

5.10.
Kiedy rano na UM a po południu tam, moje myśli są skoncentrowane wyłącznie na pracy. Jeszcze trochę potrwa, zanim poczuję się swobodnie. I jestem wyczerpana, jak bateria.

6.10.
„Zapłodnienie w wyniku gwałtu jest rzadkie, bo czynnik stresu temu nie sprzyja” wyjaśnił arcybiskup naukowiec amator Henryk żałosny Hoser w radio.

7.10.
Mam trzecią kontrolę zeszłorocznego projektu. Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi z tymi kontrolami?

8.10.
Odpoczywam, sprzątam, gotuję, szukam prezentów w Internecie (paczka świąteczna jedzie w listopadzie).` Kocyk, herbatka.

9.10.
Mam 25 pszczół. Z powodu nagłego ich wymierania Greenpeace zorganizował akcję adopcji. Dowiedziałam się przy okazji, że w jednym ulu mieszka trzydzieści tysięcy pszczół, więc 25 to nie jest jakoś strasznie dużo, nie to, co 25 psów. Dowiedziałam się, że pszczoły muszą odwiedzić około 4, 5 miliona kwiatów akacji albo 20 milionów kwiatów koniczyny żeby zebrać nektar na 1 kilogram miodu. Te liczby.

10.10.
Umarł Andrzej Wajda. Dopiero był i już go nie ma. Przypominamy sobie filmy, które nakręcił, kawał historii, moje życie, życie moich rodziców. Ulubione Pan Tadeusz, Zemsta i Panny z wilka. Nie, Popiół i diament. Zbyszek Cybulski i Daniel Olbrychski.

11.10.
Kiedyś z przyjemnością czytałam książki Arturo Perez-Reverte. Teraz męczę jego powieść Mężczyzna, który tańczył tango. Szukam w niej tego, co sprawiało, że po nocach pochłaniałam: Szachownicę flamandzką, Klub Dumas, Terytorium Komanczów. Oblężenie. Starszy pan, opowiadający sobie w kółko ten sam erotyczny sen, wymieniane, przy dosłownie każdej okazji, nazwy ekskluzywnych firm od zegarków, butów, ubrań oraz powtarzane do obrzydzenia uwagi na temat starczych, pokrytych plamami dłoni. Opisy wystudiowanych min i gestów głównego, pożal się Boże, bohatera. Coś tam na końcu się działo, ale było już za późno. Bardzo mnie przygnębia, kiedy mistrz tak zniża.

12.10.
„Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię.” Jarosław Miłosierny

13.10.
Międzynarodowy dzień noszenia garnituru. No na mojej ulicy tego nie świętują.

14.10.
Spotkałam faceta i w sekundę tak niesamowita elektryczność powstała między nami, że zapomniałam o wszystkich argumentach przeciw związkom.
Ale nasz trwał tylko chwilę, za dwa dni wraca do pracy na południowy Pacyfik (?!) więc znów jestem wyzwoloną i niezależną.

15.10.
Pogoda jest złowieszcza. Wiatr huczy. Coś się tłucze. We mnie też.

16.10.
W pracy, która jest moim hobby, nowi ludzie. Promienieję dobrą energią. Są tacy, którzy trzymają się blisko i czerpią z niej, są też i tacy, którzy zamieniają ją w gówno. Ale to już nie jest moja sprawa.

17.10.
Cały dzień poświęciłam na przygotowanie ofert przetargowych. Kursy specjalizacyjne za pieniądze z UE. Konieczna biurokracja. Jestem pracownikiem administracji, ogarniam to. A już wieczorem jestem farmaceutą. Jestem też blogerką. Jestem kierowcą.
Jestem mamą. Jestem marzycielką.
Tak się widzę.

18.10.
Kiedy już ręce kompletnie opadają, wtedy otwieram sobie strony internetowe trzech księgarni i wybieram książki, pakuję do koszyków (oczywiście najtańsze opcje) i dokładam,  dokładam. Potem sprawdzam ile mam zapłacić i tutaj są trzy warianty: albo jeden kupuję, albo dwa, albo przenoszę wszystko do schowków. Pomaga.

19.10.
Moja znajoma zakochała się. Jest w tym zabawna i bezbronna. Wszystko się w niej śmieje i świeci. On jest daleko, co ma wiele zalet. Patrzę na nią i widzę wszystko. Piękna jest.
A ponieważ, jak mówiłam, on jest daleko a ona ma męża, niedługo wszystko opadnie. Kolory umrą i stanie się nudno.

20.10.
Odwiedziła mnie koleżanka z czasów Sanofi. Podczas rozmowy zdałam sobie sprawę z tego, że nie żałuję niczego, co straciłam rozstając się z firmą. Każdego dnia walczyłam ze sobą wychodząc z domu. Teraz kiedy to wspominam, czuję się wolna. 
Fajnie nam się wtedy rozmawiało nocami, w wielkich łóżkach dobrych hoteli, o naszych życiach, jakbyśmy były na Księżycu.

21.10.
Zosia interesuje się wszystkim, co związane jest z Irlandią i Celtami. Chociaż teraz wydaje mi się to oczywiste, wpadłam na pomysł, żeby poszukać wycieczki do Irlandii. Znalazłam…

22.10.
Pojechałam na zakupy do Plazy. Tak bardzo wyprowadziły mnie z równowagi, że postanowiłam korzystać już wyłącznie z Internetu. Umiem tam kupić wszystko, nie muszę cała zgrzana doświadczać rozczarowań w roztrzęsionym tłumie ludzi. Zostają tylko zakupy spożywcze. Te dam radę.

23.10.
Odbyłam bardzo wyczerpującą rozmowę na temat przyszłości Zosi. Chciałaby dzisiaj wiedzieć jakie wybrać studia – a nie jest pewna swojego pomysłu - czy się nadaje, czy znajdzie potem pracę, czy jej się to spodoba, czy się sprawdzi. Chciałaby też mieć pewność, że się tam dostanie. Nie jest łatwo pomóc, z jednej strony wspierać, z drugiej być głosem rozsądku, nie przeceniać, nie podcinać skrzydeł.

24.10.
Następna rewelacja. Jerzyk i Selene zaprosili Zosię do Londynu w przyszłym roku, na tydzień w wakacje. Miałaby mieszkać u Selene. Zosi w euforii, ja przerażona. Muszę sobie to wszystko ułożyć. Pozbierać się z tym. Na szczęście mam trochę czasu.

25.10.
Pan Waldemar przybył, złożył półkę i zamontował u Zosi, zawiesił obrazy, które blisko trzy lata stały oparte o ściany, przedłużając poczucie niedokończenia oraz poprawił zawieszenie karnisza, którego stan ostatnio zapowiadał rychłe zawalenie mi się na głowę. Jeszcze wróci.

26.10.
Muszę się przyznać, z przykrością, że nie podoba mi się większość książek, które czytam. Bardzo staram się wybierać je, tak jak filmy, nie przypadkowo. Teraz Murakami, O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Sporo pisze o bieganiu maratonów, jakby ktoś był ciekawy.

27.10.
Oglądam z Zosią kultowe kino poprzedniego wieku: Nieoczekiwana zmiana miejsc, Gliniarz z Beverly Hills. Myślałam, że trzeba przez to przejść jak przez ospę wietrzną, ale nawet fajnie się ogląda, te skojarzenia…

28.10.
Ekshumacje.
Po co? Przeraża mnie, kiedy brakuje mi słów. W tym przypadku znów ich nie mam. A może jest tak, że sama ich nie chcę odnaleźć, ponieważ paraliżują mnie podejrzenia, które snują mi się po głowie.
Kiedy to przeczytałam, zdałam sobie sprawę, że użyłam słowa ekshumacje uznając, że wystarczy. Teraz może tak, ale niech będzie: ekshumacje ofiar katastrofy pod Smoleńskiem w 2010 roku.

29.10.
Nie jest odkryciem, że wiele spraw i rzeczy wydaje się znacznie ładniejszych i prostszych z daleka, a z bliska prawda okazuje się pospolita i nieciekawa. Jednak znalezienie się w takiej sytuacji praktycznie, jest znacznie bardziej przykre, niż tylko wiedza teoretyczna.

30.10.
Źle widzę. W normalnych okularach - fatalnie blisko, a w okularach do czytania – półtora metra i ślepa kura. Muszę przyzwyczaić się do zmieniania oprawek.

31.10.

Widziałam nareszcie wspaniały film: Sekrety i kłamstwa. Porusza ważne tematy, ale przedstawia w sposób prosty i wiarygodny. Zagrany z niezwykła czułością. Wspaniała Brenda Blethyn.