poniedziałek, 1 stycznia 2018



1.12.
Nabieram dystansu, a jednocześnie nie nabieram niczego. Uczucia sprowadzają się do samotności,
a czas ją tylko pogłębia.

2.12.
Trafiam na takie książki, przy których przygasa zapał do artykułowania samodzielnych refleksji. Miałam nawet zamieszczać wyłącznie cytaty, ale są tacy, którzy lubią czytać także mnie ;)

3.12.
John Mayer „Paradise Valley”. John zawsze działa na mnie kojąco, dobrze się przy nim marzy i pije herbatę z miodem.
Ewentualnie winko.

4.12.
Proszę bardzo, pierwszy fragment:
„Im więcej człowiek wie o życiu, im dłużej żył, tym życie wydaje mu się straszniejsze. Strach siedzi na dnie świadomości każdej istoty żywej. A ludzki świat przynosi odrębny strach, o wiele straszniejszy niż w świecie zwierząt, których świadomość przecież także przepaja dzika podnieta nieustannego niebezpieczeństwa. Życie to rozpoznawanie strachu, to skowyt stworzenia beznadziejnie szarpiącego się pomiędzy biegunami narodzin i śmierci.” 
Sándor Márai Dziennik 1943 – 1948
Jedyne co mogę dodać – całość warto przeczytać.

5.12.
Druga to „Księga ryb Williama Goulda” Richarda Flanagana. Charakteryzuje ją wstrząsająca plastyczność obrazu, niewiarygodny realizm. Historia absurdalna, ale może całkiem prawdziwa. Ten urywek może nie jest szalony, ale nie dajcie się zwieść:
„Na podstawie spostrzeżeń Pliniusza doszedłem do wniosku, że człowiek, który wcale nie jest pępkiem świata, zamieszkuje niepewną, niebezpieczną, przekraczającą nasze rozumienie rzeczywistość, w której ciężarna kobieta może poronić, na przykład jeśli ktoś zdmuchnie w jej obecności lampę; rzeczywistość, w której człowiek jest zagubiony i niewiele znaczy, choć jednocześnie znajduje się pośród czegoś, co jest cudowne i nadzwyczajne, i żyje w tym przepięknie niewytłumaczalnym cudzie, ograniczonym tylko ludzką wyobraźnią.”

6.12.
Praca i praca.

7.12.
Są rozmowy, które otwierają oczy na inne horyzonty. Ale tak zupełnie, całkowicie nieznane. Wskazują nowe sposoby myślenia, zmieniają perspektywę, oświetlają (zaskakująco) obraz. Skłaniają do porzucania starych dróg.
Tyle jeszcze nie wiem.

8.12.
Rzeczy. Co ja nimi karmię?
I co jest oszustwem; przekonanie, że jedynie książki tłumaczą zakupy inne, niż zaspokające podstawowe potrzeby, czy radość z nowych kosmetyków, biżuterii, ciuchów?
Ile radości trzeba, żeby miała znaczenie?

9.12.
W kwestii polityki jestem na emigracji.

10.12.
Sándor Márai w „Dzienniku 1943 – 1948” napisał:
„Linię życia potrafią utrzymywać prosto tylko kobiety. Mężczyźni albo tworzą, albo niszczą. Kobiety potrafią coś zachować, mężczyźni są do tego niezdolni.
Wykonują tę niezauważalną pracę, bez której nie ma życia, tylko przygoda. Prawda, że to wielka przygoda, bowiem tworzenie jest głównym sensem istnienia – ale bez pracy kobiet nie da się żyć.
Mężczyźni płodzą – to jest przygoda; kobiety rodzą – i to jest życie.”
Trochę mi to trąci seksizmem, chociaż statystycznie wydaje się życiowe. Mężczyznom na pewno odpowiada.

11.12.
Niewesoło na dobranoc: „W pokoju pośród skorup kafli pieca odnajduję fotografię przedstawiającą Gorkiego i Tołstoja w ogrodzie w Jasnej Polanie. Na spacerze, podczas którego została wykonana ta fotografia, Tołstoj powiedział Gorkiemu: „Mam już osiemdziesiąt lat i płakać mi się chce, kiedy pomyślę o tym, że na próżno napisałem to wszystko, ludzie niczego się nie nauczyli i nie stali się lepsi.” 
Sándor Márai Dziennik 1943 – 1948

12.12.
Dzisiejszy dzień uświadamia mi, że w naszym świecie informacja jest zmielona, przeżuta, wypluta
i znowu elegancko przygotowana, aż wygląda jak nowa. Nowe jest stare, albo jeszcze starsze. Generalnie - gówniane. A my – niezbyt mądrzy.

13.12.
I luźno nawiązując do poprzedniego: „Jak zauważył bowiem Capois Śmierć, jeśli gówno zyska kiedyś na wartości, to biedacy będą się rodzić bez dziur w dupach.” 
Richard Flanagan Księga ryb Williama Goulda
W punkt.

14.12.
Chciałabym zapamiętać, żeby zachować zimne serce: „Nie wystarczy nauczyć się lekcji, że nie możemy oczekiwać od ludzi niczego dobrego; trzeba się jeszcze nauczyć rzeczywiście niczego nie oczekiwać.” 
Sándor Márai Dziennik 1943 – 1948

15.12.
Tyle osób wokół mnie, obydwie prace otwarte i pełne relacji. Zawodowych, obojętnych, miłych, nieważnych i bardzo ważnych. Słowa, często zbyt liczne, dla komunikacji, informacji, słowa puste jak puste mieszkania.
A przecież są rozmowy pełne znaczenia.

16.12.
„Jak każdy, kto jest kochany, a sam nie kocha, wie, że jest silniejszy, i daje odczuć swoją władzę. Zna zasadę, która mówi, że kto kocha, ten płaci. To kurewskie prawo, którego każdy żyjący prędko się uczy.” Sándor Márai Dziennik 1943 – 1948

17.12.
Wydaje mi się, że popełniam same błędy.
Albo wszystko jest możliwe.

18.12.
„Straszliwie trudno jest poznać prawdę o nas samych: o naszej naturze, skłonnościach, pragnieniach. Niemal niemożliwe. Jest tu jakaś głęboka, gęsta mgła, której nie potrafi oświetlić promień rozumu.” Sándor Márai Dziennik 1943 – 1948

19.12.
W wieczornej pracy długa rozmowa po angielsko-rosyjsku z młodymi ludźmi z Ukrainy i jeszcze dalszego Wschodu, którzy wybierali kremy Vichy dla swoich mam. Dopytywali o wszystkie właściwości dużo bardziej wnikliwie niż większość kobiet. Pilnowali nawet, żeby pudełka nie były gdzieś wgniecione, bo to przecież świąteczne prezenty.
Chapeau bas!

20.12.
Jakoś tłumaczę sobie to milczenie.
Nie da się przecież wytrzymać bez chęci zrozumienia rzeczywistości, próby zapanowania nad własnym losem.
Choćby tylko fruwał na wietrze jak płatek śniegu.

21.12.
„Myślę, że chodzi o to: czy kobieta daje mężczyźnie sposób i okazję, by mężczyzna mógł jej coś d a ć – miłość, rozkosz, czułość, ofiarę, wszystko, co człowiek może dać człowiekowi. Dla mężczyzny to ważniejsze od tego, co on  m o ż e  d o s t a ć  od kobiety. Kobieta, która naprawdę kocha mężczyznę,  d a j e  m u  s p o s o b n o ś ć , by mógł ją na różne sposoby obdarować. Wszystko inne to młodzieńcza niedojrzałość i histeria.” 
Sándor Márai Dziennik 1943 – 1948
Tak rozumie tę relację pan Márai. Czy każdy Węgier tak myśli?

22.12.
Dzisiaj dzień Grzegorza Ciechowskiego – tyle to lat, a wszystko gra.

23.12.
Kiszone ogórki, śledzie, dużo śledzi, kapusta, cebula, jeszcze więcej cebuli, barszczyk, ale też suszone pomidory i łosoś. Zbliża się Wigilia, a ja się oddalam.
Szkoda, że już nigdy nie będzie tak samo.

24.12.
Pół dnia w pracy z miłymi ludźmi, z których większość życzyła mi wesołych świąt i kupowała prezenty dla zapomnianych babć, ewentualnie żon albo kochanek: witaminy w litrowych butlach i kremy w pudełkach z wytłaczanymi, różowymi kokardkami.
Potem Wigilia u Selene i Jerzyka w stylu polsko – cypryjskim, czyli barszcz z uszkami i śledzie kontra faszerowane pomidory.

25.12.
Najmilsze święta ever.

26.12.
Stary Sting, stary Mick Hucknall, stary Phil Collins, George Michael nie żyje, David Bowie nie żyje, Prince nie żyje, MJ już dawno nie żyje.

27.12.
Kiedyś potrafiłam udawać, że nie słyszę. Albo mieć nadzieję, że da się coś zmienić w głowie drugiego człowieka. Teraz wiem z całą pewnością, że możliwe jest wyłącznie zaakceptowanie innej osoby jako całości, ze wszystkim. Jeśli jest coś, co od początku uwiera, albo nie można zgodzić się z poglądem, ważnym w sferze podstawowej, to trzeba dać spokój.

28.12.
Ostatni dzień półtorarocznego okresu „aptecznego” w mojej karierze zawodowej. To było ważne, odpowiedzialne i bardzo dobre.  Jednak miło będzie mieć więcej czasu dla siebie.

29.12.
Dzisiaj w pracy postanowiłam przygotować jak najwięcej na przyszły rok. Mimo ogarniającej mnie błogości przed kilkoma wolnymi dniami oraz ogólnego marazmu ostatniego dnia w starym roku, zrobiłam tyle, że aż odczuwam satysfakcję. Radość z pracy – ile waży?

30.12.
„Przełęcz ocalonych” – arcydzieło – dusza, serce, rozum.
 I montaż.

31.12.
Petardy wystrzeliwane od 18 wieczorem. Niespodziewany, nagły huk. Kojarzą mi się z wybuchami bomb, a nie radością spowodowaną powitaniem. Skąd tyle bezinteresownej głupoty? Przed północą kolorowa kanonada. Szalony sygnał dla Wszechświata wysyłany co godzinę z innej cząstki ziemskiej pomarańczy. O czym mówi? 
Ciągle te same pytania.
Azja pełna obaw, ciągle tuż przy mnie a o dwunastej - całkowite roztrzęsienie. Jestem za zakazem odpalania środków pirotechnicznych bez zezwolenia. Całorocznym!