czwartek, 23 lutego 2017

1.
Jak ojciec i syn – interesujący dramat po japońsku.

2.
Makbet (Fassbender i Cotillard)– nie.

3.
Panie Dulskie – nie. Zapolska w grobie się przewraca.

4.
Coco Chanel – tak (z Shirley MacLaine i Barborą Bobulovą).

5.
Ixcanul – zupełnie odmienne kino. Ale życie i uczucia takie same. Dramat nie zależy od strony świata. Kurewstwo i złodziejstwo również. Trzeba obejrzeć, chociaż nie jest przyjemnie.

6.
Kula – można. Warto wytrwać do końca.

7.
Jimmy P. - tak.

8.
W imieniu armii – koniecznie. Koniecznie!

9.
Jason Bourne – dla mnie rewelacja...

10.
Niewidzialny wróg – tak, trudno się ruszyć z fotela. Może jest naiwny, ale zrobiony i zagrany bardzo dobrze. Ogląda się z zapartym tchem, a że później przychodzą refleksje... Helen Mirren i ostatni raz Alan Rickman.

11.
7 rzeczy, których nie wiecie o facetach – nie.

12.
Earl i ja, i umierająca dziewczyna – tak, bardzo.

13.
Sekret w ich oczach – można, ale szału nie ma.

14.
Części zamienne - film ujdzie, ale historia jest super.

15.
Królowa pustyni – tak, piękna muzyka i zdjęcia. Znacznie lepszy niż o nim piszą (a nie lubię pani Kidman).


piątek, 17 lutego 2017


1.
Mój Nikifor – tak.

2.
Kto się boi Virginii Woolf? - odczuwalnie długi, mocny, troszkę pretensjonalny, ale tak.

3.
Za jakie grzechy, dobry Boże? - miło i lekko.

4.
Łotr 1 – najbliższy Gwiezdnym wojnom, Części IV; Nowa nadzieja. Wspaniały.

5.
Człowiek bez twarzy – banały, banały a potem wciągnął mnie, chociaż to Mel Gibson.

6.
Pięć minut nieba – niespodziewanie wbił mnie w fotel. Wspaniałe aktorstwo: Liam Neeson i James Nesbitt.

7.
Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia – bardzo, bardzo słaby film. Szkoda Keanu.

8.
Wałęsa. Człowiek z nadziei – tak.

9.
Niewierna – bardzo trzeba.

10.
Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy – nie.

11.
Projektantka – doskonały film, tak jak Kate Winslet.

12.
Wielki Mur – tak, jak ktoś lubi Matta Damona i chińskie legendy.

13.
Kamienie na szaniec – smutna pomyłka. Wspaniała historia porąbana siekierą.

14.
Cicha namiętność – nie jest porywający, ale zmysłowy i mam na myśli zmysł słuchu i wzroku, piękną muzykę, sceny jak obrazy, wręcz namacalne.

15.
Closer – ja w ogóle tego nie rozumiem. I serdecznie nie lubię całej czwórki zarówno postaci jak i większości aktorów (Portman, Roberts, Law i Owen).


środa, 1 lutego 2017

Minął styczeń. Zaczął się jak zwykle frustrującym pokazem sztucznych ogni. Dobrze, że Azja ma to wszystko w nosie i z roztargnionym zainteresowaniem spojrzała przez balkon, po czym poszła spać. Ludzie w niezrozumiałej desperacji posyłają w kosmos znaki, które nic nie znaczą. Karmią się radością 
z kompletnie nieprzewidywalnej przyszłości.
Potem trwał cały styczeń. Zimny i ciemny. Dużo pracowałam, najgorsze były trzy dni po kolei: rano tam, a po południu tu. W sumie 15 godzin dziennie z wstawaniem o 5.45 i powrotem do domu o 22.10. Brak sił na refleksje, na podniesienie kieliszka wina do ust. Do tego polityczne koktaile. Wielkie histerie światowe. Kto pamięta co wydarzyło się w styczniu? Za dużo niesprawdzonych, kombinowanych informacji. Tonę w informacjach, sama przestaję myśleć. Inwigilacja, nowy prezydent USA, obojętność, śmierć na mrozie, śmierć pod śniegiem, zamarznięte psy na łańcuchu, odliczanie do końca świata. Rajd ministra będę pamiętać dzięki memowi „Patrz w lusterka! Macierewicz jest wszędzie”.
Przeczytałam znakomitą książkę „Światło, którego nie widać” Anthony Doerra. Polecam.
Widziałam „Projektantkę”. Także polecam.
Przypomniałam sobie „Kamienie na szaniec” przy okazji lektury Zosi. Wielkie, rzetelne bohaterstwo, historie zaciskające gardło. Honor, ojczyzna, odwaga. 
A gdyby to był mój syn? Moja córka? Co wtedy?
W lutym będzie więcej światła. Powróci optymizm?