czwartek, 1 listopada 2018


1 października
Na inaugurację nowego roku akademickiego w UM przyjechał premier, przez co przed wejściem do Collegium Maius poddani zostaliśmy dokładnym oględzinom, szczególnie damskie torebki. Może zapamiętane będą słowa o Polsce finansującej bogatym krajom Zachodu (edukację) naszych znakomitych lekarzy. Zapewne prawdą jest, że wielu z nich wyjechało. Jednak pan premier nie zapytał „dlaczego tak się nadal dzieje?”
Borowców co niemiara. Wysocy, dobrze zbudowani policjanci z drogówki na motocyklach, w czarnych, obcisłych kombinezonach, z maskami na twarzach...
Ale i tak we wszystkich programach informacyjnych królowali dziś złoci siatkarze, gdzie nam porównywać się do takiego sukcesu.

2 października
Telefon zepsuł mi się. Znienacka. Jest z tym zamieszanie, ale właściwie, to też i trochę czuję się jak w lesie na grzybach w czasach, kiedy bazowe stacje nie stały w koniecznych dla siebie odległościach, ani sieci nie pokrywały nas niewidzialną plątaniną. Wyjeżdżało się rano, nie było się, a potem wracało z koszykiem grzybów, albo wrzosów i kolorowych liści.
Sebastian był tak dobry, że wyszukał, wybrał mi nowy model telefonu. Nawet nie chcę zrozumieć tego języka obcego, ani niuansów dotyczących różnic między urządzeniami, które z grubsza wszystkie wyglądają tak samo.
Pozostawiłam to osobie, która wie.

3 października
Zawsze rano słucham TOK FM. A szczególnie Piotra Kraśko. Jego polszczyzna jest elegancka i precyzyjna. Wyraża się jasno i zwięźle, używa dokładnie tylu słów, ilu trzeba. Ma wspaniałą dykcję, piękny głos. Tematy, które porusza omawia wnikliwie, prowokuje do refleksji, skłania do dodatkowego, samodzielnego pogłębienia. Jest gentlemanem słowa.
Przypomniał dzisiaj o 74 rocznicy zakończenia Powstania Warszawskiego. To nie jest data o której się dziś mówi w telewizji. A Piotr Kraśko wspominał rozmowy z Powstańcami, ich opowieści odchodzące powoli razem z nimi. Przywołał fragment wiersza Wisławy Szymborskiej „Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej”, ten najbardziej znany:
„Tyle wiemy o sobie,
ile nas sprawdzono.”
żeby nam uświadomić, że jest właśnie o nich.
I warto ten wiersz przeczytać cały.
Czekam następnego razu.

4 października
Jest telefon. O niewymawialnej nazwie na X,  z Chin, a jakże, przynajmniej bez ściemy, że skądinąd. Śliczny jaki złoty liść, albo elegancka tabliczka czekolady (mała, do torebki), ale chyba najbardziej jak gruby plaster sztabki złota (odcięty od podstawy).
Ma bardzo dużo rozmaitych funkcjonalności.
I różne różności.
Dzięki jeszcze raz.

5 października
Konkretne sprawy pozałatwiane. Bałagany uporządkowane. Śmieci wyrzucone.

6 października
Dwanaście godzin pracy. W niej nowy kolega. Jest niewiele młodszy ode mnie, co ma taką zaletę, że pamiętamy te same czasy, o których (młodsza) reszta zespołu może nawet słyszała, ale i tak niespecjalnie ją to obchodzi. Jest sympatyczny, ale na pewno za dużo mówi.

7 października
Czytam „Koniec jest moim początkiem” Tiziano Terzani i jestem, po ostatnich doświadczeniach z nietrafionymi lekturami, zaskoczona. Kiedy zaczynam nową książkę, pełna oczekiwań i nadziei, a po raz kolejny okazuje się nudna, albo słaba, albo beznadziejnie nudna i słaba, zastanawiam się, czy tylko ja tak uważam, i że może jestem w błędzie. Bo jednak książki to nie to samo co obrazy, czy muzyka. Łatwiej jest je ocenić. Albo zupełnie nie mam racji i to moje zmęczone samopoczucie wpływa na ocenę.

8 października
Dzień toksycznego bliźniego. Atakowali mnie z różnych stron, w obydwu pracach i poza pracą też. Ale pokonałam ich wrodzonym optymizmem i wdziękiem osobistym. Stoczyłam kilka bitew, nie wszystkie były przegrane. Trzeba umieć cieszyć się z małych sukcesów, może tylko takie są mi dziś pisane.
I to nie jest podręcznik „Życie jest zajebiste”.

9 października
Obejrzałam z Zosią „Skazanych na Shawshank”. King to jednak wielki marzyciel.
Film ma 26 lat a Morgan Freeman w ogóle się nie zmienił, czego nie można powiedzieć o Timie Robbinsie.
A jak to jest ze mną? Z nami? Czasami myślę, że jestem zupełnie kimś innym niż kiedyś i zadziwiają mnie własne decyzje sprzed lat.

10 października
Chodzi dziś za mną postać z Lalki - pani Meliton i jej zwięzły, soczysty portret skreślony ręką mistrza Prusa.
Fragment dla wielbicieli i tych, którzy widzą go pierwszy raz na oczy…

„STARE MARZENIA I NOWE ZNAJOMOŚCI
Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia, w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie.
Za młodu mówiono jej powszechnie, że panna ładna i dobra, choćby nie miała majątku, może jednak wyjść za mąż. Była dobrą i ładną, lecz za mąż nie wyszła. Później mówiono również powszechnie, że wykształcona nauczycielka zdobywa sobie miłość pupilów i szacunek ich rodziców. Była wykształconą, nawet zamiłowaną nauczycielką, lecz mimo to pupilki jej dokuczały, a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji. Potem czytała dużo romansów, w których powszechnie dowodzono, że zakochani książęta, hrabiowie i baronowie są ludźmi szlachetnymi, którzy w zamian za serce mają zwyczaj oddawać ubogim nauczycielkom rękę. Jakoż oddała serce młodemu i szlachetnemu hrabiemu, lecz - nie pozyskała jego ręki.
Już po trzydziestym roku życia wyszła za mąż za podstarzałego guwernera, Melitona, w tym jedynie celu, ażeby moralnie podźwignąć człowieka, który nieco się upijał. Nowożeniec jednak po ślubie więcej pił aniżeli przed ślubem, a małżonkę, dźwigającą go moralnie, czasami okładał kijem.
Gdy umarł, podobno na ulicy, pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się, że jest niezawodnie zakopany, wzięła na opiekę psa; znowu bowiem powszechnie mówiono, że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem. Istotnie, był wdzięcznym, dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej, co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę.
Pół roku leżała w szpitalu, w osobnym gabinecie, samotna i zapomniana przez swoje pupilki, ich rodziców i hrabiów, którym oddawała serce. Był czas do rozmyślań. Toteż gdy wyszła stamtąd chuda, stara, z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami, znowu zaczęto mówić powszechnie, że - choroba zmieniła ją do niepoznania.
- Zmądrzałam - odpowiedziała pani Meliton.
Nie była już nauczycielką, ale rekomendowała nauczycielki; nie myślała o zamążpójściu, ale swatała młode pary; nikomu nie oddawała swego serca, ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym. Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić, więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła.”
Bolesław Prus „Lalka”

11 października
Z Szekspirem mam tak, że po obejrzeniu sztuki muszę ją natychmiast powtórnie przeczytać. Nie daje mi spokoju. Stąd cytaty.

Makbet
Gdyby to mogło stać się i z tą chwilą
Ustać – na zawsze odejść w przeszłość – wtedy
Niechby się stało jak najprędzej.

akt I scena siódma

Makbet
Stać mnie na wszystko, co godne człowieka.
Kto się na więcej waży – ten nim nie jest.

ibidem

Makbet, William Szekspir, przekład Stanisława Barańczaka

12 października
Przeżywam Makbeta i jutrzejszy doszły/niedoszły Marsz Równości w Lublinie, moim pięknym mieście, o które trochę się martwię. Że będzie o nim za głośno jutro…

13 października
Zaglądałam (będąc w pracy) do Internetu, żeby zobaczyć co dzieje się na Marszu. Sprawdził się scenariusz konfrontacji, ale właściwie nie było innej możliwości. Komentatorzy mówili: „udało się dotrzeć na Plac Teatralny”. Udało się.
Więc najbardziej jestem dumna z Policji. Trochę chodziły mi po głowie czasy, kiedy widziałam w akcji Milicję Obywatelską, archiwalne filmy z lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych. Zapewne ze względu na kordon i liczbę mundurowych, armatkę wodną, gaz. Dzisiaj działali jak w porządnym amerykańskim filmie o dobrych glinach. Porządek i siła.

14 października

Makbet
Być tym, kim jestem – drobiazg; ale być nim
Bez obaw!...

akt III scena pierwsza

Makbet, William Szekspir, przekład Stanisława Barańczaka

15 października
Pozostajemy w kręgu dramatu, Zosia omawia „Króla Edypa” Sofoklesa. Czas na przypomnienie sobie starożytnej tragedii kryminalnej. Czy szesnastolatki mogą to wszystko  pojąć, mając tak skromne życiowe doświadczenie?

Historia Edypa mówi, że chociaż nie mamy wpływu na los, możemy wybrać w jaki sposób go przyjmiemy.

16 października
„To poczucie, że masz niemal boskie, niepodważalne prawo do opisania własnej prawdy, daje ogromną siłę.”
Koniec jest moim początkiem”  Tiziano Terzani

17 października
Obserwuję z bliska efekt śnieżnej kuli.

18 października
„ Muszę szczerze przyznać, że zawsze gardziłem Anglosasami, którym wydawało się, że są obiektywni. To kłamstwo! Nigdy nie twierdziłem, że jestem obiektywnym dziennikarzem, bo nie jestem. (...)
Uczciwiej więc powiedzieć, że jesteś subiektywny, i wytłumaczyć tę subiektywność, niż twierdzić, że jest się obiektywnym, i wcale nim nie być.”
Koniec jest moim początkiem  Tiziano Terzani

19 października
„Potem zdałem sobie sprawę, że wprawdzie kłamstwo niczemu nie służy i jest obrzydliwe, ale dokładność także jest bezużyteczna i również niczemu nie służy. Bo prawda, jakiej szukałem, nie leżała w faktach, była gdzieś poza nimi.”
Koniec jest moim początkiem Tiziano Terzani

20 października
pustka

21 października
wybory!
Emocjonujące, wyraziste, gorące.
Co się zmieni?
W Lublinie na szczęście nic.

22 października
„Myślałem, że najgorsze w życiu to być samotnym. Tak nie jest. Najgorsze w życiu to być z ludźmi, którzy sprawiają, że czujesz się samotny.”
Robin Williams, dla odmiany

23 października
Terzani opowiada synowi historię życia. Czytam o wojnie w Wietnamie, w Indochinach, komentarze zdarzeń z punktu widzenia korespondenta, obserwatora. Okazuje się, że kompletnie nie znam historii tej części świata, a to, co mi się wydaje, że wiem, czerpię z amerykańskich mediów i filmów, boleśnie nieprawdziwych.
Fałszowanie historii to stary numer mocarstw.

24 października
Literatura faktu, publicystyka zdecydowanie ponad beletrystyką oto puenta naszej z synem rozmowy w kawiarni, podczas oczekiwania na wymianę opon w samochodzie.

25 października
„Zjawisko silosowania danych na potrzeby odrębnych procesów biznesowych może mieć charakter suboptymalizacji, która – w ramach prowadzenia działań lokalnych – tylko pozornie może pozwolić na osiągnięcie celu.”
Cytat z artykułu „Zarządzanie informacją to zadanie multidyscyplinarne”, który pokazuje, jakimi sprawami muszę się ostatnio zajmować w pracy.
Już prawie wiem, co znaczy silosowanie, albo jestem niepoprawną optymistką...

26 października
Ludzie dość często nie rozumieją, jak wiele się zmienia. To, że ciągle o tym się mówi, wywołuje niebezpieczne przyzwyczajenie. Dopiero coś, co dotyka bezpośrednio – dramatycznie podniesiona cena ulubionej sałatki na przykład – otwiera oczy.

27 października
Facet w śmietniku sortował, na swój sposób, nowo poustawiane kubły. Trzeba przyznać, że unijne przepisy ułatwiają tę pracę. Waliło od niego gorzałą na dwadzieścia metrów. Ponieważ stał mi na drodze, podałam mu tekturowe pudełka, które szarmancko przyjął, wrzucił do właściwego pojemnika i rzekł „ to do następnego!”.

28 października
„Dzisiaj wylewamy łzy nad każdym, komu obcięli głowę a Iraku, a w Chinach na ulicach Szanghaju setkom komunistów obcinano głowy.
Folco: Kto?
Tiziano: Nacjonaliści. Łapali ich, ustawiali w rzędzie i ciach, ciach, ciach! Są zdjęcia głów leżących na ulicach. Wiesz, wszystko się powtarza, ale za każdym razem jest tak, jakby historia zaczęła się wczoraj, jakby człowiek narodził się dopiero wczoraj i był całkowicie pozbawiony pamięci.”
Koniec jest moim początkiem Tiziano Terzani

29 października
„Pamiętaj co ci powiem: pierwszym krokiem każdej wojny jest odczłowieczenie wroga. Wróg nie jest takim człowiekiem jak ty, tak więc nie może mieć takich samych praw.”
Koniec jest moim początkiem Tiziano Terzani

30 października
„Frankenstein” z Millerem i Cumberbatchem w Multikinie z National Theatre po raz trzeci, tym razem poszłam z Zosią. Wspaniały! Po raz trzeci wspaniały!
Sama sztuka, ale przede wszystkim adaptacja i gra aktorska wyjątkowe. Fenomen nierozerwalnego połączenia twórcy i dzieła, które jest dziełem żywym, wrażliwym, ludzkim, może nawet bardziej niż ten, który go stworzył, prowadzi prostą drogą do świadomości widza, scala się z uśpionymi, ale zawsze żywymi pytaniami o człowieka, człowieczeństwo. Monstrum uczy się jak być człowiekiem i niszczy świat wokół siebie tą właśnie bronią. Mocny, wspaniały teatr. 
Poruszająca muzyka i piękna scenografia.

31 października
Widziałyśmy wiele reklam wydarzeń kulturalnych w Multikinie. Odkąd można oglądać tam spektakle teatralne, opery i balet staramy się jak najczęściej korzystać.
Wczoraj było sporo ludzi, może nawet połowa widowni (niedużej). Ale miesiąc temu na Makbeta, którego wyświetlano pierwszy raz, przyszło dziesięć osób. Na inne wydarzenia, w tym i ubiegłym roku przychodzi kilka, kilkanaście. Lublin ma 340 tysięcy mieszkańców. Niedostateczna reklama?

Leon Zawodowiec – zawsze, ale to zawsze beczę na tym filmie. I „Shape of my heart” na dokładkę.