1.07.
Upał,
w pracy nieprawdopodobny upał, w samochodzie – piec do pizzy, przeciągi nic nie
dają, wiatraczki międlą tylko to niemożliwe powietrze, w domu już nie jest
przyjemnie, w nocy jak na Forum Romanum.
2.07.
Wielki mistrz Oogway: Yesterday is history, tomorrow
is a mystery, but today is a gift. That is why it is called a
"present".
I
jeszcze: Wieści to tylko wieści, nie ma dobrych i złych.
3.07.
Szykujemy
się do wyjazdu „po Zosię” do Krynicy Zdroju (Zosia będzie tam na obozie).
Szukaliśmy restauracji po drodze w obie strony. Znaleźliśmy dwanaście. Kiedyś
wsiadłabym do samochodu i wzięła mapę po to, żeby trafić do celu. A zjadłabym
cokolwiek, albo nawet wzięłabym kanapki. A teraz jest Możliwość Sprawdzenia
Wszystkiego, na przykład topografii ulicy przy restauracji (czy jest gdzie
zaparkować). A przygoda??
4.07.
Kontrola
projektu. Brzmi groźnie. I to mnie właśnie spotkało.
5.07.
Bardzo
dużo zupełnie niepotrzebnej pracy z ogromnym zużyciem papieru, energii (xero) oraz
czasu. Przygotowywanie wymaganej dokumentacji.
6.07.
Dla
odmiany wystawiałam faktury po kursie. Przygotowałam 47. Nudniejszą pracą jest
tylko drylowanie wiśni.
7.07.
Odebrałam
wyniki Zosi. Nie są dobre. Nie mam słów, aby wyrazić jak czuję się w obliczu
nieprzewidywalnej, nieustępliwej i niebezpiecznej choroby mojego dziecka.
8.07.
Pakowanie
Zosi na obóz. Cieszy się ogromnie, już namawiają się ze znajomymi na jutro, na
pierwszy dzień. Trudno mi jest powstrzymać się od lęku, chęci chronienia jej i
pilnowania na każdym kroku, ale tak nie da się żyć. Łamię niepokój jak suche
gałęzie.
9.07.
Zosia
pojechała. Ja pracowałam do 16, chociaż to sobota, ale przynajmniej był spokój.
Moje dzieci zajmują się własnymi sprawami. To niemożliwe, że jestem taka stara.
10.07.
Pojechaliśmy
na niedzielny wypoczynek do Kazimierza Dolnego, perły Lubelszczyzny. Nie
dojechaliśmy do końca, ponieważ naczynie było przepełnione i porządnie się już
ulewało, zobaczyliśmy aby Wisłę i nazad. Samochody stały w korku już przy
pierwszym spichlerzu. Pojechaliśmy zatem do przydrożnej restauracji „Siwy Dym”
gdzie zjedliśmy pyszny obiad, obserwując niczego nieświadome rodziny
zmierzające w kierunku, z którego przyjechaliśmy. Chociaż powszechnie to wiadomo,
przypomnę – nigdy więcej do Kazimierza w weekend (w wakacje!).
11.07.
Obejrzałam
pierwszy odcinek serialu „Długa noc” – dobrze się zapowiada. Bardzo dobrze się
zapowiada. Muszę, w związku z tym, jeszcze raz zobaczyć „Detektywa”, najlepszy
serial na świecie.
12.07.
Kupiłam
„Pół żartem, pół serio”, uwielbiam ten film.
13.07.
„Byliśmy
już na skraju przepaści. A potem zrobiliśmy ogromny krok naprzód”. Kto to
powiedział?
14.07.
Nowa
fryzura, duża przyjemność.
15.07.
Próba
puczu w Turcji. Tam nie ma kobiet, nie widziałam ani jednej podczas tych
relacji.
Gdzie są tureckie
kobiety?
16.07.
Ślub
Marty. Spotkanie z ludźmi, którzy są moją rodziną, ale wcale się z nimi nie
widuję i teraz żałuję. Tak to się poukładało, wydaje się, że nie mamy
wspólnego ze sobą nic, chociaż możliwe, że jednak bardzo wiele. Paradoks.
17.07.
Cały
dzień filmów...
Wieczorem zostawiłam Azję w hotelu dla psów, małą kupkę nieszczęścia. I co z tego, że fajne towarzystwo, nowe psiaki, spanie na fotelach? Ogon między zębami, drżące nóżki…
18.07.
Podróż
do Krynicy, po Zosię. Restauracja Podzamcze Melsztyn zdała egzamin na szóstkę. W wybieraniu przez Internet korzystne jest to, że można sprawdzić oceny klientów i nie nadziać się na brudny rożen.
19.07.
Hotel
SPA dr Irena Eris w Krynicy ze wspaniałym, naprawdę wykwintnym śniadaniem. Z widokiem na góry i kolejkę na Jaworzynę.
Luksus, mili ludzie, mnóstwo ptaków. Nie muszę tego mieć, ale jak przyjemnie, kiedy jest.
20.07.
Zosia
została wyróżniona Interkampką po obozie. To oznacza, że nie tylko była
zaangażowana w prace, które wykonywała, ale również bardzo dobrze sprawdziła
się w grupie, jest po prostu świetną dziewczyną. I po raz kolejny, nie tylko ja
to mówię…
21.07.
Leniwy
dzień, kiedy nic nie muszę.
22.07.
„Ja mogę rzucić do ciebie piłkę, ale czy ty ją złapiesz? Człowieku,
znajdź w sobie jaja!”
23.07.
Z
jednej strony chciałabym gdzieś się wybrać, pójść, poznać, ale z drugiej,
potrzebuję dzisiaj całkowitego bezruchu i ciszy. Wybrałam bierne
tkwienie w przestrzeni i czasie, które niosą mnie, a ja się zgadzam.
24.07.
Książka
“FUTU.RE” sławnego Dmitrija Glukhowskiego, moja pierwsza z gatunku sf. Napisana
jest tak, że bez trudu można przenieść się do opisanego świata. Jednak sama opowieść
jakoś nie może się zacząć, czytam i czytam (a cegła) już do połowy doszłam.
Zobaczymy.
25.07.
Znowu
grają Koriolana! Mam już bilety. Są takie dzieła, które trzeba powtórzyć.
Koriolan w tej adaptacji (National Theatre Live) jest wybitny. Ale się cieszę!
26.07.
Cały
dzień przygotowań do kontroli projektu, opisywanie dokumentów, kopiowanie,
pieczętowanie, parafowanie.
27.07.
Oglądałam
film słaby, ale poruszający. W biografii Stanleya Miligrama (Eksperymentator) opisywane
są badania dotyczące podatności ludzi na posłuszeństwo przełożonemu.
Źródłem
pomysłu była chęć poznania mechanizmu nazistowskiej maszyny zabijania. Jak to
mogło się stać, że za masowymi mordami stała jedna odpowiedź: rozkaz. W
eksperymencie przerażająca większość badanych, będących w roli nauczyciela,
zadawało coraz większy ból uczniowi, który udzielał nieprawidłowych odpowiedzi.
Jedyne, co ich zmuszało do tego działania, to zasady eksperymentu, które
wszyscy znali wcześniej. Pomimo krzyków i błagań ucznia oraz własnych rozterek,
nie przestawali razić go prądem aż do samego końca. Jest to najbardziej
przerażająca prawda o ludziach jaką słyszałam.
28.07.
Jutro
lecimy do Londynu.