czwartek, 28 lipca 2016


1.07.
Upał, w pracy nieprawdopodobny upał, w samochodzie – piec do pizzy, przeciągi nic nie dają, wiatraczki międlą tylko to niemożliwe powietrze, w domu już nie jest przyjemnie, w nocy jak na Forum Romanum.

2.07.
Wielki mistrz Oogway: Yesterday is history, tomorrow is a mystery, but today is a gift. That is why it is called a "present".
I jeszcze: Wieści to tylko wieści, nie ma dobrych i złych.

3.07.
Szykujemy się do wyjazdu „po Zosię” do Krynicy Zdroju (Zosia będzie tam na obozie). Szukaliśmy restauracji po drodze w obie strony. Znaleźliśmy dwanaście. Kiedyś wsiadłabym do samochodu i wzięła mapę po to, żeby trafić do celu. A zjadłabym cokolwiek, albo nawet wzięłabym kanapki. A teraz jest Możliwość Sprawdzenia Wszystkiego, na przykład topografii ulicy przy restauracji (czy jest gdzie zaparkować). A przygoda??

4.07.
Kontrola projektu. Brzmi groźnie. I to mnie właśnie spotkało.

5.07.
Bardzo dużo zupełnie niepotrzebnej pracy z ogromnym zużyciem papieru, energii (xero) oraz czasu. Przygotowywanie wymaganej dokumentacji.

6.07.
Dla odmiany wystawiałam faktury po kursie. Przygotowałam 47. Nudniejszą pracą jest tylko drylowanie wiśni.

7.07.
Odebrałam wyniki Zosi. Nie są dobre. Nie mam słów, aby wyrazić jak czuję się w obliczu nieprzewidywalnej, nieustępliwej i niebezpiecznej choroby mojego dziecka.

8.07.
Pakowanie Zosi na obóz. Cieszy się ogromnie, już namawiają się ze znajomymi na jutro, na pierwszy dzień. Trudno mi jest powstrzymać się od lęku, chęci chronienia jej i pilnowania na każdym kroku, ale tak nie da się żyć. Łamię niepokój jak suche gałęzie.

9.07.
Zosia pojechała. Ja pracowałam do 16, chociaż to sobota, ale przynajmniej był spokój. Moje dzieci zajmują się własnymi sprawami. To niemożliwe, że jestem taka stara.

10.07.
Pojechaliśmy na niedzielny wypoczynek do Kazimierza Dolnego, perły Lubelszczyzny. Nie dojechaliśmy do końca, ponieważ naczynie było przepełnione i porządnie się już ulewało, zobaczyliśmy aby Wisłę i nazad. Samochody stały w korku już przy pierwszym spichlerzu. Pojechaliśmy zatem do przydrożnej restauracji „Siwy Dym” gdzie zjedliśmy pyszny obiad, obserwując niczego nieświadome rodziny zmierzające w kierunku, z którego przyjechaliśmy. Chociaż powszechnie to wiadomo, przypomnę – nigdy więcej do Kazimierza w weekend (w wakacje!).

11.07.
Obejrzałam pierwszy odcinek serialu „Długa noc” – dobrze się zapowiada. Bardzo dobrze się zapowiada. Muszę, w związku z tym, jeszcze raz zobaczyć „Detektywa”, najlepszy serial na świecie.

12.07.
Kupiłam „Pół żartem, pół serio”, uwielbiam ten film.

13.07.
„Byliśmy już na skraju przepaści. A potem zrobiliśmy ogromny krok naprzód”. Kto to powiedział?

14.07.
Nowa fryzura, duża przyjemność.

15.07.
Próba puczu w Turcji. Tam nie ma kobiet, nie widziałam ani jednej podczas tych relacji.       
Gdzie są tureckie kobiety?

16.07.
Ślub Marty. Spotkanie z ludźmi, którzy są moją rodziną, ale wcale się z nimi nie widuję i teraz żałuję. Tak to się poukładało, wydaje się, że nie mamy wspólnego ze sobą nic, chociaż możliwe, że jednak bardzo wiele. Paradoks.

17.07.
Cały dzień filmów...
Wieczorem zostawiłam Azję w hotelu dla psów, małą kupkę nieszczęścia. I co z tego, że fajne towarzystwo, nowe psiaki, spanie na fotelach? Ogon między zębami, drżące nóżki…

18.07.
Podróż do Krynicy, po Zosię. Restauracja Podzamcze Melsztyn zdała egzamin na szóstkę. W wybieraniu przez Internet korzystne jest to, że można sprawdzić oceny klientów i nie nadziać się na brudny rożen. 

19.07.
Hotel SPA dr Irena Eris w Krynicy ze wspaniałym, naprawdę wykwintnym śniadaniem. Z widokiem na góry i kolejkę na Jaworzynę. Luksus, mili ludzie, mnóstwo ptaków. Nie muszę tego mieć, ale jak przyjemnie, kiedy jest.

20.07.
Zosia została wyróżniona Interkampką po obozie. To oznacza, że nie tylko była zaangażowana w prace, które wykonywała, ale również bardzo dobrze sprawdziła się w grupie, jest po prostu świetną dziewczyną. I po raz kolejny, nie tylko ja to mówię…

21.07.
Leniwy dzień, kiedy nic nie muszę.

22.07.
„Ja mogę rzucić do ciebie piłkę, ale czy ty ją złapiesz? Człowieku, znajdź w sobie jaja!”

23.07.
Z jednej strony chciałabym gdzieś się wybrać, pójść, poznać, ale z drugiej, potrzebuję dzisiaj całkowitego bezruchu i ciszy. Wybrałam bierne tkwienie w przestrzeni i czasie, które niosą mnie, a ja się zgadzam.

24.07.
Książka “FUTU.RE” sławnego Dmitrija Glukhowskiego, moja pierwsza z gatunku sf. Napisana jest tak, że bez trudu można przenieść się do opisanego świata. Jednak sama opowieść jakoś nie może się zacząć, czytam i czytam (a cegła) już do połowy doszłam. Zobaczymy.

25.07.
Znowu grają Koriolana! Mam już bilety. Są takie dzieła, które trzeba powtórzyć. Koriolan w tej adaptacji (National Theatre Live) jest wybitny. Ale się cieszę!

26.07.
Cały dzień przygotowań do kontroli projektu, opisywanie dokumentów, kopiowanie, pieczętowanie, parafowanie.

27.07.
Oglądałam film słaby, ale poruszający. W biografii Stanleya Miligrama (Eksperymentator) opisywane są badania dotyczące podatności ludzi na posłuszeństwo przełożonemu.
Źródłem pomysłu była chęć poznania mechanizmu nazistowskiej maszyny zabijania. Jak to mogło się stać, że za masowymi mordami stała jedna odpowiedź: rozkaz. W eksperymencie przerażająca większość badanych, będących w roli nauczyciela, zadawało coraz większy ból uczniowi, który udzielał nieprawidłowych odpowiedzi. Jedyne, co ich zmuszało do tego działania, to zasady eksperymentu, które wszyscy znali wcześniej. Pomimo krzyków i błagań ucznia oraz własnych rozterek, nie przestawali razić go prądem aż do samego końca. Jest to najbardziej przerażająca prawda o ludziach jaką słyszałam.

28.07.
Jutro lecimy do Londynu.


czwartek, 21 lipca 2016


1.
Melancholia – koniecznie.

2.
Drzewo życia – trochę tak (do połowy), trochę nie (od połowy). Jakaś pretensjonalna groteska.

3.
Porwanie Heinekena – można: Sam Wotrhington, Anthony Hopkins. Bywa gorzej.

4.
Czyja to kochanka? – Tytuł mówi wszystko. Niezły Gad Elmaleh.

5.
Uprowadzona 3 – na potrzeby relaksu po 12 godzinach pracy, tak. No i Liam Neeson.

6.
Agentka – tak, wstyd się przyznać - chwilami rżałam jak koń. No i chociaż krótko, ale był Jude Law…

7.
Pojedynek na pustyni – Michael Douglas na dnie. To jakaś seria gniotów starszych panów? Pacino w Idolu? Redford w Kapitanie Ameryka? DeNiro, Freeman i Douglas zresztą, w Last Vegas? Nie lepiej było oszczędzać, niż tak teraz szargać nazwiska?

8.
Czynnik ludzki – tak. Zadziwiające włoskie kino.

9.
Cudowny dzień – tak, nawet bardzo. Wojna na Bałkanach.

10.
System – amerykańska wizja Rosji Radzieckiej, może być.

11.
Fala – do amerykańskich klasyków trochę mu brakuje, choć zakończenie godne wzorca. Niezłe katastroficzne mięsko.

12.
Ostatnie wakacje – koniecznie, dla zabawy.

13.
Odrobina chaosu – tak, wszystko na tak. I jeszcze Kate Winslet (zawsze), Alan Rickman (zawsze) i Matthias Schoenaerts (może też okaże się, że zawsze).

14.
Miłość od pierwszego ugryzienia – denny, tytuł też. 

15.
Samba – to już było, łącznie z Omarem Sy.

niedziela, 10 lipca 2016


1.
Inspektor przyszedł – wspaniała adaptacja świetnej sztuki.

2.
Ziarno prawdy – a jednak udał się polski kryminał.

3.
Młodość – początek dobry, potem rozmienił się na drobne. Keitel, Cane i Paul Dano!

4.
Scenariusz na miłość – szkoda czasu, Hugh Grant wciąż chłopiec (54, ale co tam) i J.K. Simmons znakomity jak zwykle, jednak niewystarczająco często.

5.
Chloe – można. Wspaniała obsada: Moore i Neeson, Seyfried pociągająca, ale scenarzysta trochę się chyba zagalopował.

6.
Lęk pierwotny – jeżeli lubisz kryminały sądowe, to tak. Również dla miłośników pana Gere (to nie ja) i pana Nortona (ja).

7.
Bogowie ulicy – tak, szczególnie dla Jake’a Gyllenhaal’a.

8.
Motyl Still Alice – tak.

9.
Ride – Helen Hunt za sterem i w głównej roli. Pomyłka w obydwu przypadkach.

10.
Magia w blasku księżyca – znowu Allen. Pusty, aż dudni.

11.
Mad Max: Na drodze gniewu – bardzo dla fanów, ale można obejrzeć.

12.
Obłąkani – dobry, w swoim rodzaju (wg Edgara Allana Poe).

13.
Zwierzogród – tak.

14.
Paddington – dla familii. Bez warstwy dla dorosłych.

15.

BFG – Bardzo Fajny Gigant –Taki wielki Steven Spielberg. Mogło być znacznie lepiej.

sobota, 2 lipca 2016


1.06.
Czerwiec jest niezwykle kuszący, zapowiada, że wszystko może się zdarzyć. 
A potem - jak zawsze.

2.06.
Gdyby to, co spotyka mnie ostatnio w pracy, miało miejsce dziesięć lat temu, byłabym załamana. Dzisiaj już nie. Idę dalej, robię to, co do mnie należy.

3.06.
Koncert the Cranberries z Zosią i Julką. Zespół jak zespół, pośpiewaliśmy trochę stare przeboje na super stadionie Arena pełnym ludzi, a tak naprawdę, to podobał mi się Lao Che.

4.06.
Znowu szykuję paczkę dla Jerzyka. Ale. Ale będą w niej przede wszystkim nasze rzeczy na wyjazd do Londynu i prezenty na jego urodziny. No i trochę kiełbasy.  I sera białego, bo tam nie ma dobrego. I parę czekolad.

5.06.
Zosia często rozmawia z Selini, to jest pierwsza dziewczyna Jerzyka, którą polubiła.

6.06.
Nic. Dzień bez refleksji.

7.06.
Spotkanie w Ministerstwie. Wszędzie zagubieni ludzie, niedopracowane narzędzia, ale zdarzają się też kompetencje. To dodaje odrobinę otuchy.

8.06.
Chciałabym coś mądrego napisać o czasie, ale wielu pisało o nim i nic nie wskórali. Nie da się tu wygrać, na tym odcinku. Jest jak okazja, nad którą zastanawiam się i nie mogę zdecydować czy biorę, czy nie, aż szansa przemija i tylko zostaje żal, że
żal, że co?

9.06.
Przygotowania do remontu w pracy. Wszystko na mojej głowie. 
Wszystko stoi na głowie.

10.06.
Bilety do Londynu. Kupowanie za pomocą Internetu jest proste i w swej prostocie przerażające.

11.06.
Byłyśmy na pokazach, gdzie występowali kuglarze i akrobaci. Zawsze patrzę na nich z szacunkiem. Zosi spodobało się zwłaszcza dwóch chłopaków na szczudłach, z którymi szybko zawarła znajomość i przeniosła się na chwilę na ich poziom (ze trze metry). Następne był koncert Maryli Rodowicz. Odśpiewałam, wraz z resztą publiczności, Sing sing, Małgośkę i Wsiąść do pociągu i pytam teraz: kto będzie po niej? Kto po Osieckiej? Kto za Przyborę? (niezastąpiony) Kto po Młynarskim?

12.06.
Mecz Polska-Irlandia Północna. Co to jest, że siedzę przed telewizorem i skaczę z radości po bramce Milika? Kiedy normalnie piłka nie interesuje mnie? A dzisiaj Kapustka i Kapustka! Wybieram Kapustkę.

13.06.
Byłam w pracy sama, moje dziewczyny na szkoleniu, młyn, urywające się telefony, wszystkie cztery, ale było fajnie!

14.06.
Zastanawiam się, czy referendum w GB nie odsłoni jakiejś strasznej tajemnicy naszych czasów. No, ale kto jak kto, oni są rozsądni.

15.06.
Tłumaczenie, dlaczego uważam, że pan od matematyki jeszcze nie dorósł, ale może kiedyś będzie świetnym nauczycielem. Że ma szansę na coś się przydać tym dzieciom, chociaż teraz pożerają go demony młodego, nazbyt surowo oceniającego uczniów (ludzi?) mężczyzny, który jednocześnie jest z pokolenia luzaków. Trudne.

16.06.
Mecz Polska-Niemcy. Był wspaniały, jestem już kibicem całym sercem. Przed meczem żal mi było bramkarzy, po kontuzji Szczęsnego media sugerowały, że żaden inny nie powstrzyma Niemców, a tu proszę – Fabiański bronił jak lew! No i piękna postawa Pazdana – był we właściwym czasie i miejscu, żeby nie dopuścić. Nie dopuścić! Udało się! Wybieram Fabiańskiego.

17.06.
Na moim osiedlu nie ma targu, jest za to daszek z owocami i warzywami. Rządzi pod nim pan, opanowany i spokojny, młody. I ma fajne niespodzianki, w kubku stoi na przykład przedwczorajszy, żółtawy pęczek koperku, a na mój dramatyczny jęk, pan flegmatycznie podchodzi do samochodu, wyjmuje wielki, soczysty pęk kopru i tłumaczy: Słońce mu nie służy, widzi pani...

18.06.
Urodziny. Wszystkim takich życzę. Moje dzieci.

19.06.
Biała gorączka Jacka Hugo-Badera jet książką z tych, od których trudno się oderwać. To wszystko w głowie się nie mieści.

20.06.
Często czuję się, jakby tuż obok domu stał minaret i regularnie nawoływał mnie muezin.

21.06.
Mecz Polska-Ukraina. Dobrze, że wygraliśmy.

22.06.
Azja próbuje szczekać, kiedy Zosia przyjeżdża rowerem i długo nie wchodzi na górę. Stoi z pretensjami przy drzwiach, kręci łebkiem w lewo i w prawo, nasłuchuje, napięta jak struna. Gdzie jest ta Zośka? Co tam się dzieje?

23.06.
Hamlet z Benedictem Cumberbatchem po raz drugi. Zauważam więcej, nowe refleksje, poruszenie.

24.06.
Czarny dzień dla Europy. Próbuję zrozumieć, ale to jest tak trudne, jak zrozumienie wyborów Polaków. 
I koniec roku szkolnego, Zosia ma świadectwo z czerwonym paskiem.

25.06.
Błaszczykoooowskiiiiiiiiiiiii!!!!!!
I Fabiańskiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!
Co za emocje, co za emocje!!

26.06.
Dyskusje wokół Brexitu, wałkowanie, roztrząsanie, zastanawianie się czy zmieniać plany. A oni najpierw obrażają, potem przepraszają, kompletnie skołowani (jak się mają kołujący?). Nic nie wiemy, nie można przewidzieć co będzie.
I jeszcze 32 stopnie, kolejny dzień.

27.06.
Pakowanie przed remontem, składanie segregatorów do kontenerów, brakuje kontenerów, do pudeł, brakuje pudeł, gdzie składować segregatory?

28.06.
Świat zwariował, reforma szkolnictwa, powrót szkół powszechnych, likwidacja gimnazjów, już w przyszłym roku? A kiedy czas na przemyślenie, albo żeby kogoś zapytać?

29.06.
Kolejna wizyta w szpitalu z Zosią, która czuje się tam już jak u siebie. To siedem lat. Badania, krążenie po piętrach, po korytarzach, a w Stambule w szpitalach szaleństwo, znowu zamach, czy dalej tak wstrząsający jak poprzednie?
Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał.

30.06.
Taki wspaniały mecz! Jaki piękny smutek...