wtorek, 2 lutego 2016

01.01.
Oczyszczenie: seler naciowy i jabłko pokrojone w zapałki, grubo posiekana natka pietruszki, uprażone pestki słonecznika i do tego jogurt jako spoiwo. Posolone oraz popieprzone na Nowy Rok.

02.01.
Pracowałam ciężko i w wielkim stresie, który pozbawił mnie radości życia. Trwało to osiem miesięcy i nareszcie skończyłam, zamknęłam wszystko. Jestem z powrotem, ale w tym czasie każda rzecz już się zmieniła.

03.01.
Czytam więcej gazet niż książek, pędzi tutaj tsunami. Patrzę i nie mogę uwierzyć. To jest jakaś zdumiewająca, nawracająca choroba. W dodatku endemiczna.

04.01.
Azja zgłębia śnieg z wnikliwością poszukiwacza złota. A ja zadzieram głowę i patrzę, czy nie ma nade mną gwiazdy. Jest, jej światło pikuje prosto we mnie.

05.01.
Lubię muzykę rozdzierającą serce.  Porusza się wtedy we mnie uśpiona bestia.

06.01.
Powróciła kobieta z dawnych lat. Rozumiałyśmy się, ale rozeszły na bardzo długo, co dzisiaj trudno zrozumieć. Okazało się, że uwikłałyśmy się w podobne życia. I obie teraz jesteśmy mądre.

07.01.
Z niewiadomych przyczyn wyłączył się Internet. Nie ma  telewizji. Nie ma wiadomości. Nic nie ma.

08.01.
Azja śpi jak Rita. Podrywa się radośnie, kiedy słyszy, że któraś z nas wraca do domu. Grzeje swoim trzy razy mniejszym ciałkiem tak samo mocno. Podobnie siada przy mnie i patrzy w taki sposób, że nawet gdy nie widzę, to wiem. Patrzą obie.

09.01.
Jerzy na Skype. Wcale nie czuję, że jest daleko, ponieważ dużo rozmawiamy, nawet więcej, niż  kiedy studiował tutaj. A i tak martwię się, jak wraca późno.

10.01.
Chciałabym, żeby w tym roku padł rekord, albo nawet rekord rekordów. Żeby wygrać bitwę na czerwone serduszka.

11.01.
Dawid Bowie jest jednym z tych, którzy nie umierają. Wielu podobnych było przed nim. I co? Świetnie się mają.

12.01.
Szykuję przesyłkę dla Jerzyka. To jedzenie, które nabiera nowego znaczenia, przybywając w paczce-niespodziance na kosztowny londyński bruk. Kabanosy i żółty ser. Krówki Solidarności i Słodka chwila z kawałkami owoców. Kasza i drobiowy pasztet. Chleb i Wyborcza.

13.01.
Na pogrzebie ksiądz powiedział, że człowiek umiera po to, żeby dojrzewać w cierpieniu do miłości. Też mówi po polsku, ale ja go nie rozumiem.

14.01.
Umarł Alan Rickman.
Sędzia Turpin ze Sweeney Todda, zagubiony Harry w To właśnie miłość, wspaniały Michael Collins, Brandon z Rozważnej i romantycznej. A szeryf Nottingham? A Hans Gruber ze Szklanej pułapki? 
A wreszcie Severus Snape?
Żal.

15.01.
Śnieg pada wielkim płatkami, gęsty jak gruba firana. Samochody są całe przykryte kołdrami, niechlujnie zwieszającymi się z brzegów. Cisza. Azja stoi w śniegu po brzuch, czarna plama na bieli. Pięknie, tylko jak tu zrobić siku?

16.01.
Moje wielkie odkrycie: Nigel Kennedy The four elements. Jeżeli poza mną ktoś tego jeszcze nie słyszał, to trzeba koniecznie.

17.01.
Śniłam, że giniemy. Nasza śmierć jest nieuchronna i nastąpi wkrótce. Nie bałam się i nie uciekałam. Przeprowadziłam nas, Zosię i mnie, w spokojne miejsce, jakby letni domek obok innych letnich domków. Daleko od hałasujących w panicznej ucieczce ludzi, daleko od atmosfery, której nie da się znieść. Odsunęłyśmy się od rozpalonej do czerwoności kuli. Sąsiadka z domku obok rozwieszała pranie, a my grałyśmy w Scrabble. Słyszałyśmy nadlatujące samoloty i nawet nie ruszyłyśmy się od stołu.

18.01.
Księżyc jest dzisiaj bardzo wyraźny. Zawieszony w przestrzeni. Uwiązany jak my, za pomocą  potężnych, niewyobrażalnych sił. On cichy i martwy a my bańki mydlane.

19.01.
Mam wrażenie, że politycy pogubili się i zapomnieli, że do pogubionych wyłażą potwory, żeby ich zjeść, wyją im za plecami, żeby ich śmiertelnie nastraszyć i  w końcu każdy zostaje w tym gównie sam.

20.01.
Znowu spotkałyśmy lisa. Spacerowałyśmy z Azją, kiedy pomiędzy blokami, zdecydowanym, pewnym truchtem przeszedł, jak  miejscowy. Zadomowiony. Nawet na nas nie spojrzał, Azja natomiast stanęła jak wryta z jedną łapką uniesioną i ze zdumieniem śledziła jego bezczelny rajd po osiedlu.

21.01.
Znowu mężczyzna, który zaburza mój naiwny spokój. Tyle lat go widuję, coraz mniej mam złudzeń a wciąż zajmuje moje myśli na długie godziny.

22.01.
Nie mogę o tym pisać, bo to jest zbyt osobiste. Marzę.

23.01.
Dziewczyna z portretu. Przepiękny film. Każda próba opisania tego, co czułam widząc go jest miernotą, bla bla, pitu, pitu. Idźcie go oglądać, podziwiać i płakać.

24.01.
W filmie Bezsenność w Seattle faceci rozmawiają o tym, jaka część ich ciała podoba się kobietom i dochodzą do wniosku, że tyłek. Przystojny mężczyzna powinien mieć zgrabny tyłek. Zgadzam się.
Co to był za dzień, że piszę takie głupoty?

25.01.
Dlaczego strzeliste cyprysy rosnące wzdłuż krętej, kamienistej drogi, mimo potwornego upału i wielotygodniowej suszy wywołują przekonanie, że dotarłam do raju? 
Te pytania.

26.01.
Wino może być drogie. Ekskluzywne. Ja piję tanie, portugalskie wino z dyskontu. Jest niezłe.

27.01.
Ludzie to moje największe rozczarowanie. Ciągle poszukuję w nich mądrości, poczucia sprawiedliwości czy dobrego serca (występują w literaturze). Ale to jest tylko naiwność. Aż wstyd się przyznać.

28.01.
Azja jest bardzo czułym psem. Opiera brodę na moich kolanach, potem wsuwa łapkę między mnie i fotel, robi sobie malutkie miejsce i  wciska tam łebek,  drugą łapkę, następnie wstaje i już pół Azji mam na kolanach. Potem patrzy w oczy. Brak słów jest najbardziej wymowny.

29.01.
Nie mogę już znieść programów dotyczących polityki. Zaczynam podejrzewać, że dotknęła mnie jakaś choroba – przerażają mnie proste słowa.

30.01.
Widziałam Zjawę. Chciałabym coś mądrego napisać. Ale to jest film dla facetów, niech oni piszą. 
Ja tylko zmarzłam pod każdym względem.

31.01.
Od rana szykowałam obiad z trzech dań. Przepyszny. 
Kiedyś nie lubiłam gotować i nie umiałam żyć.