01.01.
Oczyszczenie:
seler naciowy i jabłko pokrojone w zapałki, grubo posiekana natka pietruszki,
uprażone pestki słonecznika i do tego jogurt jako spoiwo. Posolone oraz
popieprzone na Nowy Rok.
02.01.
Pracowałam ciężko i w wielkim
stresie, który pozbawił mnie radości życia. Trwało to osiem miesięcy i
nareszcie skończyłam, zamknęłam wszystko. Jestem z powrotem, ale w tym czasie każda
rzecz już się zmieniła.
03.01.
Czytam więcej gazet niż książek, pędzi tutaj tsunami.
Patrzę i nie mogę uwierzyć. To jest jakaś zdumiewająca, nawracająca choroba. W
dodatku endemiczna.
04.01.
Azja zgłębia śnieg z wnikliwością
poszukiwacza złota. A ja zadzieram głowę i patrzę, czy nie ma nade mną gwiazdy.
Jest, jej światło pikuje prosto we mnie.
05.01.
Lubię muzykę rozdzierającą serce.
Porusza się wtedy we mnie uśpiona bestia.
06.01.
Powróciła kobieta z dawnych lat. Rozumiałyśmy się, ale rozeszły na
bardzo długo, co dzisiaj trudno zrozumieć. Okazało się, że uwikłałyśmy się w podobne
życia. I obie teraz jesteśmy mądre.
07.01.
Z niewiadomych przyczyn wyłączył się Internet. Nie ma telewizji. Nie ma wiadomości. Nic nie ma.
08.01.
Azja śpi jak Rita. Podrywa się radośnie, kiedy słyszy, że któraś z nas
wraca do domu. Grzeje swoim trzy razy mniejszym ciałkiem tak samo mocno.
Podobnie siada przy mnie i patrzy w taki sposób, że nawet gdy nie widzę, to
wiem. Patrzą obie.
09.01.
Jerzy na Skype. Wcale nie czuję, że jest daleko, ponieważ dużo
rozmawiamy, nawet więcej, niż kiedy
studiował tutaj. A i tak martwię się, jak wraca późno.
10.01.
Chciałabym, żeby w tym roku padł rekord, albo nawet rekord
rekordów. Żeby wygrać bitwę na czerwone serduszka.
11.01.
Dawid Bowie jest jednym z tych,
którzy nie umierają. Wielu podobnych
było przed nim. I co? Świetnie się mają.
12.01.
Szykuję przesyłkę dla Jerzyka. To jedzenie, które nabiera nowego znaczenia,
przybywając w paczce-niespodziance na kosztowny londyński bruk. Kabanosy i
żółty ser. Krówki Solidarności i Słodka chwila z kawałkami owoców. Kasza i
drobiowy pasztet. Chleb i Wyborcza.
13.01.
Na pogrzebie ksiądz powiedział, że człowiek umiera po to, żeby
dojrzewać w cierpieniu do miłości. Też mówi po polsku, ale ja go nie rozumiem.
14.01.
Umarł Alan Rickman.
Sędzia Turpin ze Sweeney Todda, zagubiony Harry w To właśnie miłość,
wspaniały Michael Collins, Brandon z Rozważnej i romantycznej. A szeryf
Nottingham? A Hans Gruber ze Szklanej pułapki?
A wreszcie Severus Snape?
Żal.
15.01.
Śnieg pada wielkim płatkami, gęsty jak gruba firana. Samochody są całe
przykryte kołdrami, niechlujnie zwieszającymi się z brzegów. Cisza. Azja stoi w
śniegu po brzuch, czarna plama na bieli. Pięknie, tylko jak tu zrobić siku?
16.01.
Moje wielkie odkrycie: Nigel Kennedy The four elements. Jeżeli poza mną
ktoś tego jeszcze nie słyszał, to trzeba koniecznie.
17.01.
Śniłam, że giniemy. Nasza śmierć jest nieuchronna i nastąpi wkrótce.
Nie bałam się i nie uciekałam. Przeprowadziłam nas, Zosię i mnie, w spokojne
miejsce, jakby letni domek obok innych letnich domków. Daleko od hałasujących w
panicznej ucieczce ludzi, daleko od atmosfery, której nie da się znieść.
Odsunęłyśmy się od rozpalonej do czerwoności kuli. Sąsiadka z domku obok
rozwieszała pranie, a my grałyśmy w Scrabble. Słyszałyśmy nadlatujące samoloty
i nawet nie ruszyłyśmy się od stołu.
18.01.
Księżyc jest dzisiaj bardzo wyraźny. Zawieszony w przestrzeni. Uwiązany
jak my, za pomocą potężnych,
niewyobrażalnych sił. On cichy i martwy a my bańki mydlane.
19.01.
Mam wrażenie, że politycy pogubili się i zapomnieli, że do pogubionych
wyłażą potwory, żeby ich zjeść, wyją im za plecami, żeby ich śmiertelnie
nastraszyć i w końcu każdy zostaje w tym
gównie sam.
20.01.
Znowu spotkałyśmy lisa. Spacerowałyśmy z Azją, kiedy pomiędzy blokami,
zdecydowanym, pewnym truchtem przeszedł, jak miejscowy. Zadomowiony. Nawet na nas nie
spojrzał, Azja natomiast stanęła jak wryta z jedną łapką uniesioną i ze
zdumieniem śledziła jego bezczelny rajd po osiedlu.
21.01.
Znowu mężczyzna, który zaburza mój naiwny spokój. Tyle lat go widuję,
coraz mniej mam złudzeń a wciąż zajmuje moje myśli na długie godziny.
22.01.
Nie mogę o tym pisać, bo to jest zbyt osobiste. Marzę.
23.01.
Dziewczyna z portretu. Przepiękny film. Każda próba opisania tego, co czułam
widząc go jest miernotą, bla bla, pitu, pitu. Idźcie go oglądać, podziwiać i
płakać.
24.01.
W filmie Bezsenność w Seattle faceci rozmawiają o tym, jaka część ich
ciała podoba się kobietom i dochodzą do wniosku, że tyłek. Przystojny mężczyzna
powinien mieć zgrabny tyłek. Zgadzam się.
Co to był za dzień, że piszę takie głupoty?
25.01.
Dlaczego strzeliste cyprysy rosnące wzdłuż krętej, kamienistej drogi,
mimo potwornego upału i wielotygodniowej suszy wywołują przekonanie, że dotarłam
do raju?
Te pytania.
26.01.
Wino może być drogie. Ekskluzywne. Ja piję tanie,
portugalskie wino z dyskontu. Jest niezłe.
27.01.
Ludzie to moje największe rozczarowanie. Ciągle poszukuję w nich mądrości,
poczucia sprawiedliwości czy dobrego serca (występują w literaturze). Ale to
jest tylko naiwność. Aż wstyd się przyznać.
28.01.
Azja jest bardzo czułym psem. Opiera brodę na moich kolanach, potem
wsuwa łapkę między mnie i fotel, robi sobie malutkie miejsce i wciska tam łebek, drugą łapkę, następnie wstaje i już pół Azji
mam na kolanach. Potem patrzy w oczy. Brak słów jest najbardziej wymowny.
29.01.
Nie mogę już znieść programów dotyczących polityki. Zaczynam
podejrzewać, że dotknęła mnie jakaś choroba – przerażają mnie proste słowa.
30.01.
Widziałam Zjawę. Chciałabym coś mądrego napisać. Ale to jest film dla
facetów, niech oni piszą.
Ja tylko zmarzłam pod każdym względem.
31.01.
Od rana szykowałam obiad z trzech dań. Przepyszny.
Kiedyś nie lubiłam
gotować i nie umiałam żyć.