poniedziałek, 30 czerwca 2014

30.06.2014


Powrót

Przed wyjściem zatrzymała się na chwilę. Bardzo dobrze wiedziała jak wielkie nadzieje wiązane są z jej wyprawą. Po raz pierwszy w historii Letów, co tam, w całych dziejach nowożytnych, podróż odbywała się bez łączności. Komunikacja z wysłannikiem po prostu nie była możliwa. Ako została wybrana do transmisji eksperymentalnej 154 lata wstecz
i była to, można śmiało powiedzieć, ekspedycja ratunkowa.
Z powodu ciszy po przejściu kilku barier czasu czuła się bardzo samotna. Bez żalu pożegnała puste wnętrze i nacisnęła dźwignię, uwalniającą ostatnie drzwi dzielące ją od tego świata. Odsunęły się z syknięciem i Ako wyszła na zewnątrz, w gorący pustynny poranek. Miała upodobnić się do zwykłego człowieka sprzed półtora wieku i wykonać proste zadanie. Celem nadrzędnym było sprawdzenie, czy czas jest modyfikowalny a historię można zmieniać zagłębiając się w przeszłość, wpływając na drobne, ale ważne jej momenty. Ako miała sprawić, żeby zakończenie niszczącej dwa kontynenty Trzeciej Wojny Saharyjskiej mogło stać się realne. W praktyce chodziło o leżący w krzakach na skraju drogi, mocno zdezelowany, śmierdzący rdzą i rozgrzanym metalem pistolet, porzucony w popłochu przez rozczarowanego złodzieja, specjalistę od kradzieży bogato zdobionych wodnych fajek. Broń, która go zawiodła, ponownie nie może wystrzelić. Jeśli tak się stanie, życie straci dowódca strażników Ostatniej Tamy, największego zbiornika słodkiej wody w tej części świata i Trzecia Wojna okaże się ostatnią.
Ako spojrzała za siebie na połyskujący transportowiec, owoc wielomiesięcznej pracy pięciu konstruktorów. Jego sylwetka powoli zacierała się za maskującą tarczą. Poczuła lekki niepokój w chwili, kiedy całkowicie zniknął jej z oczu. Widziała już tylko bezkresny piasek i niebo, żółte, oślepiające i puste. Skierowała się na północ. Po przejściu trzystu kroków podeszła do wysuszonego krzaka, podniosła ostrożnie broń, ukrytą w brudnym szmacianym worku i włożyła do wytartej, skórzanej torby.  Pustynia za plecami zaczęła już falować pod kulą słońca. Ako wstała i skierowała się do osady leżącej po obydwu stronach słabo widocznej drogi, oznaczonej stojącymi krzywo niskimi słupami. Stawiając stopę na pierwszym kamieniu poczuła przez skórę podeszwy zaskakująco znajomą nierówność i stałość, jakby kiedyś dawno temu chodziła po takich wybojach w upale. Fizyczne doznanie ulgi, stabilne podłoże po usuwającym się uporczywie piasku, przez który dotychczas brnęła, dodało jej energii. Rozejrzała się wokół. Na skraju wsi, w oddali, stał niski, szary dom o małych oknach, przy którym uwiązano trzy białe, cierpliwe kozy. Ako mijała kolejne zabudowania, wyglądające na opuszczone od dawna. Pies leżący przy stercie połamanych mebli podniósł na jej widok łagodnie łeb i po chwili opuścił go z powrotem na przednie łapy, nie wykazując więcej zainteresowania. Przed drzwiami szarego domu zobaczyła stół zbity z grubych desek i wypłowiałe, zniszczone stołki, bezładnie porozstawiane w jego pobliżu. Na poręczy przytwierdzonej do ściany wisiała torba, taka sama jak ta, którą niosła. Zbliżając się powoli przełożyła swoją przez głowę, żeby dokonać zamiany. Wtedy w ciemnej, chłodnej czeluści otwartych drzwi pojawił się mężczyzna i wyczekująco przystanął. Kiedy Ako spojrzała mu prosto w oczy, przeniknęło ją ciepłe poczucie, że wróciła do domu.
- Znalazłaś go? – Zapytał.
- Tak, – odrzekła cicho.
- Dzisiaj w nocy wyruszamy, – powiedział bez uśmiechu, przeszywając ją przyzwyczajonym do bezwzględnego posłuchu wzrokiem, – któryś z tych pistoletów na pewno zadziała.
- Tak, - Ako zrobiła jeszcze jeden krok w jego stronę, - teraz już nic nas nie powstrzyma. Woda będzie nasza.
W jednej chwili odnalazła wszystkie wspomnienia związane z domem na pustyni oraz człowiekiem, który przyglądał się jej uważnie ukryty przed słońcem.

sobota, 14 czerwca 2014

14.06.2014

Jestem bombą
odbezpieczonym granatem
czym wybuchnę
nie potrafię powiedzieć
łzami
albo kamieniami przekleństw
Wokół ściany
od nich odbijam się
może to ludzie
wolę nie wiedzieć
Ale przedzieram się
Pojęcia nie mam
dokąd mnie wyprowadzę
Niedorzecznie wierzę
że gdzieś
jeszcze coś będzie
Nie zgadzam się
na rozbrojenie