wtorek, 15 marca 2016

15 filmowych dni marca 


1.
Wszystkie odloty Cheyenne’a –  musu nie ma.

2.
Juno – ładna bajka.

3.
Spaleni słońcem – prawdziwa uczta. Przepiękny rosyjski.

4.
Maratończyk – tak, pierwsza klasa.

5.
Carol – można, zwłaszcza dla wielbicieli Cate Blanchett.

6.
Lucy – tak, całkiem zwariowany i Scarlett Johansson.

7.
Kochanek – malowniczy, jak galeria obrazów.

8.
Hippocrate – tak, dobry, znakomity.

9.
Dom z piasku i mgły – dziwny, bardzo emocjonalny, tak.

10.
Trainspotting – mocne kino i pozycja obowiązkowa dla gimnazjalisty. Ale może w trzeciej klasie, jako rekompensata za Krzyżaków. Świetna muzyka.

11.
Adwokat – tacy piękni i zdolni ludzie, a wszystko się w tym filmie rozlatuje.

12.
Bodo, serial, odcinek 1 i 2 – na razie tak, Atanas Valkov to jedno z tych odkryć.

13.
Jupiter: Intronizacja – bezbrzeżna, nieopisana pretensjonalność. Sean Bean i Eddie Redmayne? Awatary jakieś, teraz wszystko jest możliwe.

14.
Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda - zmogłam na szczęście do końca, bo koniec był tego warty. I nie mówię o ostatnich piętnastu minutach beznadziejnego: co było potem. Plus przepiękna scena z pociągiem. No i Brad Pitt.

15.
Tożsamość - z thrillerów - obowiązkowy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz