czwartek, 12 stycznia 2017


1.
Amy – bardzo dobry.

2.
Steve Jobs – nuda. Ale Kate Winslet jak zawsze doskonała.

3.
Doctor Strange – tak, dla fanów komiksu - tak, dla Benedicta Cumberbatcha – tak, dla innych co lubią fantastyczne, dowcipne kino i super efekty - tak.

4.
Spectre – tak, bardzo interesujący Bond.

5.
110% - ładny, ale pusty.

6.
Everest – tak. I wspaniałe zdjęcia.

7.
Śnieżna śmierć – bardzo mi przykro, że obejrzałam, nie polecam.

8.
Most szpiegów – super początek, potem nuda, jak zima w Berlinie. Rzeczywiście znakomity Mark Rylance (gra tylko w tej pierwszej części).

9.
Ucieczka z kina Wolność – gdyby nie Gajos, nie obejrzałabym tego filmu do końca. Surrealizm po polsku, ciężkostrawny. Naiwny symbolizm.

10.
Szyfry wojny – amerykańskie kino wojenne, bez specjalnych niespodzianek. Jednak dla Nicolasa Cage – zawsze.

11.
Pionek – nie tylko o szachach. Duże napięcie, które się udziela, świetni Tobey Maguire i Liev Schreiber.

12.
Chór – do wielu spraw można by się przyczepić, ale jak oni śpiewają, aż ciarki chodzą po plecach.

13.
Szczęśliwy dzień – w życiu żaden film mnie tak nie zmęczył. I w ogóle nie jest śmieszny. Pfeiffer – ładna. Clooney jeszcze za młody, żeby przystojny, a dobrym aktorem to on nigdy nie był.

14.
Królowie nocy – porządny, niesztampowy film sensacyjny. Zawsze Joaquin Phoenix.

15.
Śmierć komiwojażera – jeżeli człowiek psychicznie przygotuje się na długą sztukę Arthura Millera, to oglądanie jej w realizacji Dustina Hoffmana i Johna Malkovicha jest bardzo satysfakcjonujące.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz