1.
Amy
– bardzo dobry.
2.
Steve
Jobs – nuda. Ale Kate Winslet jak zawsze doskonała.
3.
Doctor
Strange – tak, dla fanów komiksu - tak, dla Benedicta Cumberbatcha
– tak, dla innych co lubią fantastyczne, dowcipne kino i super
efekty - tak.
4.
Spectre
– tak, bardzo interesujący Bond.
5.
110%
- ładny, ale pusty.
6.
Everest
– tak. I wspaniałe zdjęcia.
7.
Śnieżna
śmierć – bardzo mi przykro, że obejrzałam, nie polecam.
8.
Most
szpiegów – super początek, potem nuda, jak zima w Berlinie.
Rzeczywiście znakomity Mark Rylance (gra tylko w tej pierwszej
części).
9.
Ucieczka
z kina Wolność – gdyby nie Gajos, nie obejrzałabym tego filmu do
końca. Surrealizm po polsku, ciężkostrawny. Naiwny
symbolizm.
10.
Szyfry
wojny – amerykańskie kino wojenne, bez specjalnych niespodzianek.
Jednak dla Nicolasa Cage – zawsze.
11.
Pionek
– nie tylko o szachach. Duże napięcie, które się udziela,
świetni Tobey Maguire i Liev Schreiber.
12.
Chór
– do wielu spraw można by się przyczepić, ale jak oni śpiewają,
aż ciarki chodzą po plecach.
13.
Szczęśliwy
dzień – w życiu żaden film mnie tak nie zmęczył. I w ogóle
nie jest śmieszny. Pfeiffer – ładna. Clooney jeszcze za młody,
żeby przystojny, a dobrym aktorem to on nigdy nie był.
14.
Królowie
nocy – porządny, niesztampowy film sensacyjny. Zawsze Joaquin
Phoenix.
15.
Śmierć
komiwojażera – jeżeli człowiek psychicznie przygotuje się na
długą sztukę Arthura Millera, to oglądanie jej w realizacji
Dustina Hoffmana i Johna Malkovicha jest bardzo satysfakcjonujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz